Historia, którą Rebecca Skloot opisała w swojej książce Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks (tłum. Julianna Kowal) wydarzyła się naprawdę. Wszystko zaczęło się dokładnie w połowie XX w. w Stanach Zjednoczonych. Jak to się stało, że ja się o tym dowiedziałam? W ubiegłym roku przeczytałam drugą książkę Janiny Bąk, czyli Statystycznie rzecz biorąc 2. Janina wspomina w niej o historii Henrietty jako jednym z przykładów niemoralnego postępowania w badaniach naukowych. Henrietta była czarnoskóra i żyła w czasach, gdy segregacja rasowa w jej kraju miała się jeszcze całkiem dobrze.
Co się stało 4 października 1951 roku?
W jednym ze szpitali w Stanach Zjednoczonych zmarła kobieta. Miała 31 lat. Osierociła 5 dzieci i zostawiła męża. Kim była ta kobieta? Nazywała się Henrietta Lacks. Była czarnoskóra i zmarła na raka szyjki macicy.
Kiedy Henrietta zgłosiła się do lekarza z dość zaawansowanym już nowotworem, lekarz w trakcie badania pobrał od niej komórki nowotworowe, które ku zdziwieniu medyków nie obumarły, ale zaczęły się rozmnażać. Pacjentki nikt nie poinformował o pobraniu jej komórek. Nikt jej też – oczywiście – nie zapytał o zgodę.
Przełom w medycynie
Materiał komórkowy, który został pobrany od Henrietty w późniejszych latach posłużył do niezliczonej ilości badań nad chorobami, także tymi przenoszonymi drogą płciową. Przyczynił się do powstania szczepionki na polio, czy Covid-19, leków na grypę, białaczkę, a nawet Parkinsona. Pomógł udoskonalić metodę zapłodnienia in vitro. Listę zasług długo by wymieniać.
Dlaczego tak mało się o tym mówi?
I dlaczego tak niewiele osób w ogóle wie o tej historii?
Henrietta zachorowała w czasie, gdy segregacja rasowa była na porządku dziennym. To były też czasy, w których nie było jeszcze uregulowań prawnych co do informowania pacjentów o pobieraniu od nich próbek do dalszych badań. Innym tematem (nadal nie do końca rozstrzygniętym) są zgody na wykorzystanie pozostałości po różnych zabiegach i operacjach, ale to osobny temat.
Oczywiście wielkie firmy farmaceutyczne i badawcze zarabiały niemałe pieniądze dzięki możliwości stosowania komórek zmarłej Henrietty w swojej pracy. Rodzina kobiety przez długie lata żyła w nieświadomości na temat całego procederu. Nie będzie zaskoczeniem fakt, że sami borykali się z problemami finansowymi i nie mieli dostępu do ubezpieczenia zdrowotnego. Tymczasem komórki nowotworowe Henrietty tak wiele zrobiły dla medycyny.
W pogoni za prawdą
Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks to opowieść samej autorki o dążeniu do poznania prawdy w tej zaskakującej historii. To próba odtworzenia faktów, ale też próba nawiązania ufnej relacji z rodziną kobiety. Poruszająca, przejmująca, pełna niesprawiedliwości i wciąż tak mało znana.
Moja ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Rebecca Skloot Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks
Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność na blogu, postaw mi wirtualną kawę. Przecież wiadomo, że kawa i książki to duet doskonały. Dziękuję za Twoje wsparcie!