Stosik wygląda na spory, natomiast nie są to ani grube ani specjalnie wymagające tytuły. Zobacz, co mam w planach. Może znajdziesz tu coś dla siebie?
Chciałam coś świąteczno – zimowego, więc bardzo proszę!
Gwiazdka. Opowieść przedwigilijna Ingvild H. Rishoy i Zima Ali Smith wydają się w sam raz. Tę drugą początkowo planowałam przeczytać jakoś w styczniu, może lutym. Natomiast dostałam polecajkę, aby sięgnąć po nią jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Zatem zaufałam i wypożyczyłam ją z biblioteki jeszcze w grudniu. Zobaczymy, czy było warto. I czy uda mi się zrobić z nią jakieś zimowe zdjęcie. Zimy w moim mieście nie są zbyt łaskawe 😉


Klasyk z literatury dziecięcej, do którego lubię wracać zimą
Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren to jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa. Lubię do niej wracać do tej pory, bo wspaniale mi się kojarzy. Najprzyjemniej jest mi ją czytać właśnie zimą, mimo że akcja tej książki nie dzieje się tylko zimową porą. Ale dobrze jest wracać wspomnieniami do tego beztroskiego czasu. No i jest tam cały rozdział poświęcony Bożemu Narodzeniu w Bullerbyn!

Seria, którą zaczęłam czytać spontanicznie
Czyli nowe wydanie Ani z Zielonego Wzgórza. Przekład Anny Bańkowskiej, w którym Ania jest Anne, a Zielone Wzgórze Zielonymi Szczytami. Mnie to odpowiada, książki są pięknie wydane, dopracowane w każdym szczególe. Pierwszy tom przeczytałam w październiku i jakoś tak wyszło, że teraz każdego kolejnego miesiąca biorę sobie następny do przeczytania. W grudniu czas na Anne z Redmondu.

Na deser reportaż
Lubię literaturę non-fiction, więc skusiłam się na – ponoć – solidny reportaż ekonomiczno-finansowy o nas, Polakach i o edukacji finansowej w naszym kraju. Dużo dobrych recenzji i sporo poleceń, więc wzięłam go z biblioteki. Koniec roku to dla mnie często czas podsumowań, podliczeń, statystyk oraz, oczywiście, planów i zamierzeń na cały kolejny nowy rok. Zatem tematycznie jest to dla mnie wybór idealny na zamknięcie roku. Dam znać, co o nim myślę!
