Bardzo lubię książki, których akcja toczy się w górach, też zimą, a w szczególności jesienią i zimą w górach. Niezwykle często trafiałam na polecenia Szczeliny Jozefa Kariki (tłum. Joanna Betlej) jako tytułu, który spełnia to kryterium i jest wyjątkowo dobrą książką. Jeśli chodzi o wyjątkowo dobre książki, to w tym roku przeczytałam świetny reportaż Elżbiety Sieradzińskiej Wrócimy po was. Historie alpejskie. Ta książka naprawdę trzyma w napięciu, jest genialnie napisana i mimo niemałego gabarytu, pochłonęłam ją naprawdę szybko i niemalże na wstrzymanym oddechu. A Szczelina?
Nudy, nudy, nudy… akcja!
Tłem dla całej książki są powtarzające się tajemnicze zaginięcia osób, które miały miejsce w okolicach Trybecza, niewielkiego pasma słowackich Karpat. Wydarzenia obrosły już niemałą legendą, grzebało przy nich sporo osób, które – zwłaszcza internauci – czasami tylko podkoloryzowały fakty, a czasami dodały nutkę magii do całości. Te historie są prawdziwe, więc zapowiadało się naprawdę dobrze.
Pomysł na powieść super. Bardzo lubię takie klimaty. Film Blair Witch Project uważam za jeden z lepszych horrorów, jakie oglądałam. Co zatem poszło nie tak? Szczelina to raptem 300-stronicowa książka. Właściwa akcja, w mojej ocenie, zaczyna się mniej więcej w okolicach 2/3 książki. Trochę późno. Wcześniejsza treść to pomieszane wywody głównego bohatera, który czasami zwraca się do czytelnika na Ty, czasami wtrąca się autor. Nie brakuje przypisów, źródeł przytaczanych wydarzeń i informacji, więc jest trochę jakby autentycznie, ale jednak nie do końca.
W poszukiwaniu sensacji
Miałam straszny problem z głównym bohaterem tej książki. Igor, bo tak mu na imię, skończył niedawno studia i podjął się tymczasowego zatrudnienia. Hobbystycznie prowadzi bloga i to chęć zwiększenia jego popularności jest dla niego głównym powodem, dla którego zaczął badać sprawę zaginięć w okolicach Trybecza.
W internecie poznał Andreja, który jest przekonany, że z tą okolicą jest coś nie tak oraz Davida, który stoi na drugim biegunie i postanawia udowodnić, że ma rację. Razem z dziewczyną Igora, cała czwórka wyrusza na późnojesienną wyprawę w góry, żeby samodzielnie przekonać się, jak jest naprawdę.
Igor momentami zachowywał się jak zahukany dzieciak i ślepy poszukiwacz sensacji. Okej, rozumiem, taki pewnie był zamysł na tę postać, ale to po prostu psuło cały efekt. Kiedy historia szła już naprawdę całkiem nieźle, nagle pojawiały się takie wstawki, które Igor kierował wprost do czytelnika. Bardzo mnie to drażniło.
Zmarnowany potencjał
Uważam, że Szczelina mogła być naprawdę dobrą historią z dreszczykiem. Sam fakt, że opiera się na wydarzeniach, które miały miejsce naprawdę (generalnie zaginięcia w okolicach Trybecza, nie przeżycia głównych bohaterów) dodaje smaczku całości. Niestety kreacja bohaterów, sposób narracji i momentami język powieści kompletnie psuje cały efekt. Byłam bardzo rozczarowana tą lekturą. Czytałam sporo świetnych recenzji i poleceń, więc miałam wysokie oczekiwania. Jednocześnie opinie o tej książce są dość podzielone. Pośród wysokich ocen można bez trudności trafić także na te mniej pochlebne.
Moja ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆
Jozef Karika Szczelina
Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność na blogu, postaw mi wirtualną kawę. Przecież wiadomo, że kawa i książki to duet doskonały. Dziękuję za Twoje wsparcie!