Pozycja (nie)obowiązkowa dla każdego bibliofila

Jeśli kochasz książki, to prawie na pewno lubisz książki, też eseje, felietony i opowiadania na wiele około książkowych tematów. Świetnym przykładem jest zbiór felietonów Anne Fadiman, o których pisałam we wrześniu ubiegłego roku. Nie brakuje tam przeróżnych przywar, dziwactw i zwyczajów, które będą w stanie zrozumieć chyba tylko prawdziwi wielbiciele książek. Biblioteki. Krucha historia Andrew Pettegree i Arthura der Weduwena (tłum. Agnieszka Nowak-Młynikowska) to jednak zupełnie inny rodzaj książki.

Dlaczego pozycja (nie)obowiązkowa?

Bo w mojej ocenie wcale nie każdemu przypadnie ona do gustu. Mnie czytało się ją całkiem dobrze, to bez wątpienia wartościowa książka, natomiast zanim po nią sięgniesz, bądź świadoma lub świadomy, że to pozycja mocno naładowana faktami historycznymi. Nie brakuje tam dat, miejsc i postaci. Według mnie to pozycja do zdecydowanie leniwego, niespiesznego czytania. Mnóstwo tam ciekawostek i informacji z ogromnego przekroju dziejów, bo już od starożytności aż po czasy i lata, w których żyjemy obecnie.

Nie chcę Cię jednak zniechęcić, a zwyczajnie uświadomić. Mnie czytało się tę pozycję naprawdę dobrze i płynnie. Uważam, że to prawdziwa sztuka napisać tak obszerną pozycję, która opowiada o tak ogromnym wycinku historycznym, w sposób tak – mimo wszystko – lekki i przyjazny w odbiorze.

Co znajdziesz w środku?

Całą – nomen omen – historię bibliotek. Od starożytnych rękopisów, przez podejście do zajęcia skrybów, roli duchownych w „biznesie” bibliotecznym. Dalej oczywiście wynalezienie druku, upowszechnienie się czytelnictwa i kolekcjonowania książek aż po znane nam dzisiaj e-booki.

Co ciekawe i z czego nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, wynalezienie druku, czyli jednego z najważniejszych wydarzeń, wcale nie tak od razu wywróciło przemysł wydawniczy do góry nogami. Dlaczego? Chociażby przez sposób powielania książek. Nie drukowano od razu całego egzemplarza książki, tylko kopiowało się jej poszczególne fragmenty w większych ilościach, a dopiero potem składało w całość. To sprawiało, że na gotową publikację czekało się dość długo. Nawet dłużej niż na manuskrypt. Uwierzycie?

Dreszczyk emocji

Biblioteki. Krucha historia to z jednej strony prawdziwa kronika bibliotek z całego świata. Z drugiej zaś to całkiem emocjonująca opowieść o przedmiocie, który przez wiele wieków pozostawał pożądanym przez najróżniejsze osoby. To, jak łatwo się można domyślić, sprzyjało również zwykłym oszustom i naciągaczom. Szczególnie liczne wojny, także te światowe wpłynęły destrukcyjnie na niejeden księgozbiór. Wiele bezcennych egzemplarzy zostało bezpowrotnie straconych lub znacząco zniszczonych.

Trudno oprzeć się myśli, że kondycja bibliotek pozostanie związana z kondycją książki. W ciągu swej wielowiekowej historii książka – jako artefakt – okazała się nadzwyczaj odporna. Przetrwała upadek Cesarstwa Rzymskiego, wynalezienie druku, reformację i oświecenie, naloty dywanowe i nieliczone próby ograniczenia dostępu do niepożądanych tekstów. W ostatnich latach pożegnała wiele nowinek technicznych, które miały wpędzić ją do grobu – mikrofilm, CD-ROM, a ostatnio czytniki e-booków. Namacalność książki jest kluczem do jej sukcesu, podobnie jak jej wszechstronność – książka może być podręcznikiem, totemem, encyklopedią albo źródłem rozrywki. Biblioteka – jako miejsce i idea – dzieli z nią tę wielorakość.

Moja ocena: ★★★★★★★☆☆☆

Kolorowa fotografia. Książka leży w wiklinowym koszu. Obok różowy koc. W tle drewniany regał zapełniony książkami.

Biblioteki. Krucha historia Andrew Pettegree i Arthur der Weduwen

Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność na blogu, postaw mi wirtualną kawę. Przecież wiadomo, że kawa i książki to duet doskonały. Dziękuję za Twoje wsparcie!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *