Jak wyglądało zwykłe życie w czasach PRL-u? Czy tak mocno odbiegało od znanej nam dzisiaj współczesności? Praca i samo podejście do niej, dostęp do dóbr konsumpcyjnych, także tych pierwszej potrzeby, podejście do i życie osób z niepełnosprawnością. To tylko niektóre z tematów, o jakich można przeczytać w reportażach Małgorzaty Szejnert. O czym jeszcze napisała autorka?
Trochę tego i owego
My, właściciele Teksasu. Reportaże z PRL-u to zbiór reportaży na bardzo różne tematy. Jak to zwykle bywa, niektóre są ciekawsze, inne mniej. Niektóre czytałam z przyjemnością, inne nieco męczyłam. Trochę brakowało mi jakiegoś wspólnego mianownika w tekstach, które znalazły się w tej publikacji. W książce jest kilka perełek, które świetnie oddają klimat tamtych lat. Bardzo przyjemny w odbiorze był dla mnie reportaż o pracownikach, głównie pracowniczkach Supersamu. Poruszający okazał się tekst o – bardzo dziwnym w mojej ocenie – wakacyjnym eksperymencie, który miał połączyć bezdzietne pary z dziećmi – podopiecznymi domu dziecka. Poruszył mnie również tekst o teatrze osób głuchych oraz niewidomej łodziance. Bardzo ciekawy był także opis typowego dnia pracy kilku robotników i robotnicy fabryki Ursusa – tak skrajnie różny od współczesnych standardów i obecnego, coraz powszechniejszego podejścia do pracy. A reszta reportaży? No cóż, niespecjalnie zapadła mi w pamięć. Faktem jest, że okres PRL-u to nie są moje czasy. Urodziłam się już w demokratycznej Polsce, zatem może dla osób starszych ode mnie będą one bardziej wciągające i sentymentalne.
Moja ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Małgorzata Szejnert My, właściciele Teksasu. Reportaże z PRL-u
Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność na blogu, postaw mi wirtualną kawę. Przecież wiadomo, że kawa i książki to duet doskonały. Dziękuję za Twoje wsparcie!